piątek, 5 kwietnia 2013

Wciąż czuję zmęczenie po czwartkowym treningu, a tak delikatnie i miękko zaczynaliśmy trening. Jak zwykle trening rozkręcił się tak, że nie ciężko było skończyć i nie licząc końcowego rozciąganie zrobiło się lekko hardkorowo, gdy zaczęliśmy się utwardzać i wzmacnia. Można było pomyśleć, że to nie trening Sistiemy tylko Karate  Kyokushinkai (szacunek dla stylu, choć nasza filozofia jest inna). Wychodzę z założenia, że nie zawsze jest miło i pięknie i oberwać trochę też trzeba umieć. Patryk sorry za to kopnięcie, dobrze, że jesteś twardziel i złapałeś oddech :-). Oczywiście główna część treningu była sistiemowa. Miękkie techniki, balans ciałem, wyczuwanie przeciwnika, uniki i kontry, praca na wielu płaszczyznach i tak ponad godzinę samej techniki.